J-KOT
piątek, 22 sierpnia 2014
Syberyjska dieta cd.
Śniadanie:
Obiad:
Owsianka ze sklepu + maliny z krzaka.
Kasza gryczana (kupna) z beczki (czyt. z "zapasów na koniec świata") + papryka, bakłażan i pomidory z ogrodu (tudzież szklarni/cieplarni, tudzież parapetu) + kozi ser produkcji własnej przyjaciół z sąsiedniej wsi (nieziemsko słony i niebiańsko pyszny).
Obiad nr 2:
Kasza "z beczki" + papryka, marchewka, czosnek z ogródka + ogórek z zieleniną (również z ogródka).
A oto jak nam pięknie wyrosły:
Ogórki
Kabaczki
Parapetowe pomidory
środa, 20 sierpnia 2014
Prazdnik 2014 (18 sierpnia)
Spragnionych szczegółów "co, jak i dlaczego" odsyłam do opisu sierpniowego święta z 2012 roku.
Zbiórka pod szkołą w Czeremszance - odjazd o 11 czasu "naturalnego"/12 krasnojarskiego.
Przejście do "Doliny Slijania" na spotkanie z Wissarionem.
W oczekiwaniu na nadejście Wissariona:
Zbiórka pod szkołą w Czeremszance - odjazd o 11 czasu "naturalnego"/12 krasnojarskiego.
Kolumna była imponująca - ok. setki samochodów (od autobusów i mikrobusów, przez osobówki, do ciężarowych wiozących ludzi "na pace") - i profesjonalnie zorganizowana. Do Żarowska, ostatniej wsi na trasie, eskortowana przez ДПС (dorożno-patrul'naja slużba). Dalej kolumna ruszyła sama (inne pojazdy nie były przepuszczane) do przygotowanych, ponumerowanych parkingów (średnio o godzinę drogi od Miasta - poszczęściło mi się i dojechałam aż do parkingu nr 3, a więc połowę dawnej pieszej trasy miałam już za sobą).
Program święta:
Tym razem ominęła mnie poranna liturgia z wejściem na szczyt świątynny. Po 2 godzinach jazdy i ok. godzinnym marszu (nową, nudną drogą - aż ciśnie się na usta "jasną, długą, prostą..." - która odarła pielgrzymowanie na Górę z wcześniejszego uroku malowniczej wędrówki przez tajgę) ok. 14:30 dotarliśmy do Miasta, w samą porę, by zdążyć wykąpać się w Tiberkulu/e, najeść w przypisanym do swojej wioski namiocie (wiwat kuchnia czeremszańska:) ) i załapać na część artystyczną, czyli "Twórczy kalejdoskop" (patrz: program godzina 16).
Palatochnaja (namiotowisko) w odświętnym wydaniu:
Uroczyste wejście do Miasta i przejście do centrum.
Przejście do "Doliny Slijania" na spotkanie z Wissarionem.
W oczekiwaniu na nadejście Wissariona:
A potem Wissarion przyszedł, usiadł, pozdrowił wszystkich i powiedział... że nie ma nic "głębokiego" do powiedzenia, że się "po prostu cieszy, że wszystkich widzi". Pozdrowił z okazji święta, wstał i długo patrzył na wszystkich zgromadzonych (coby przedłużyć swoją zaskakująco krótką obecność?). Następnie pobłogosławił chleb i świece przygotowane na stole obok (w 2012 o tym zapomniał, co wywołało poruszenie co poniektórych "posledowateli") i odszedł. The End.
A tu jeszcze zakaz nagrywania i instrukcja fotografowania Wissariona (z oficjalnego programu powyżej):
piątek, 15 sierpnia 2014
Temperatura, czyli "mróz, śnieg i białe niedźwiedzie"
Ileż to już razy spotkałam się ze współczującymi westchnieniami, gdy wspominałam, że "tego lata wybieram się na Syberię". Bez kożucha, czapki uszanki i walonek ani rusz... Drodzy współczująco-wzdychający - nie martwcie się! Nie zmarznę. Realnym niebezpieczeństwem, natomiast, jest udar słoneczny:
A coby nie było zbyt nudno, to w następnym tygodniu ma być tak:
"Sponsor odcinka": portal pogodowy rp5.ru
Syberyjska dieta
Pierwszy obiad: kasza gryczana z 'podpolu' (tj. spod podłogi) + ogórki z ogródka + szczypior z ogródka (i jeszcze jedno zielsko, którego nazwy nie znam) + sos sojowy ze sklepu.
Do tego podskubywane w ogródku: maliny, agrest, oblepicha (rokitnik) i irga (o wdzięcznej polskiej nazwie świdośliwa).
Upał niemożebny: 30 C w cieniu
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Retrospekcja: grudzień 2012, powrotu do domu etapy 3, 4 i 5
Etap 3: 20:45 lot Krasnojarsk-Moskwa Wnukowo liniami Red Wings (wtedy miały jeszcze 8 samolotów, po 29 grudnia zostało tylko 7...). W Moskwie 21:50 (lot 5h, różnica czasu 4h).
Jedenaście godzin na lotnisku.
Etap 4: 9:05 Moskwa-Frankfurt(!), bo tak taniej. Na miejscu 9:10 (lot 2h, 2h różnicy).
Etap 5 i ostatni: 11:35 Frankfurt-Warszawa (1h40min).
A jako że już był 6 grudnia (wyruszyłam 4):
I pierwszy rzut oka na ojczyznę od czerwca:
13:15 Warszawa:)
Jedenaście godzin na lotnisku.
Etap 4: 9:05 Moskwa-Frankfurt(!), bo tak taniej. Na miejscu 9:10 (lot 2h, 2h różnicy).
Etap 5 i ostatni: 11:35 Frankfurt-Warszawa (1h40min).
A jako że już był 6 grudnia (wyruszyłam 4):
I pierwszy rzut oka na ojczyznę od czerwca:
13:15 Warszawa:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)