Minął miesiąc od pierwszego śniegu, a mrozy z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie nadciągnęły (dla jasności - nie narzekam!). Było już ponoć -20 C, ale to w nocy, więc się nie liczy. W dzień raz -10 i raz -12/-14 C. Śnieg to padał, to się topił - teraz jednak wygląda na to, że biało będzie przez najbliższe kilka miesięcy. A biel to bardzo urocza - średnio co drugi dzień widoki są niczym z amerykańskiego filmu bożonarodzeniowego (chyba to bardziej przemawia do wyobraźni niż "niczym z listopadowej syberyjskiej tajgi"...). Jutro -7, we wtorek... zero(!), a przez większość tygodnia -3/-4. Co tu dużo mówić - jest ciepło:)
A tu obrazki ilustrujące, jak to zima w tym roku "nadchodziła aż nadeszła":
26 października
29 października
Pietropawłowka to w dużej mierze wielki plac budowy - chętnych do życia w tajdze nie brakuje (prawdę rzekłszy jest długa kolejka chętnych...).
Wiele osób zaczyna od tego rodzaju wremianki, czyli domu tymczasowego (na powierzchni 2x4m mieści się często cała rodzina) - tutaj wersja ruchoma (na płozach) lux (plastikowe okna). Mieszkańcy wremianek, by się wykąpać muszą znaleźć kogoś, kto użyczy im swojej bani - czasem po sąsiedzku, czasem w bardziej odległej części wioski. Wodę do codziennego użytku biorą "po sąsiedzku" (w wiosce obok są pompy na ulicach i wszyscy, z wremianek czy nie, biegają z wiaderkami...).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz